Z Bronowianką od kilku sezonów w ligowych rozgrywkach chyba jeszcze nikt nie wygrał. Awans uzyskany do II ligi potwierdza klasę tej ekipy. Mimo wszystko jest to drużyna, z którą lubimy grać. Pełen profesjonalizm, kompletnie wyszkolone zawodniczki i bardzo miła atmosfera w relacjach między klubami, to główne powody dla których warto grać z drużyną trenera Marka Kempy.

W historii naszych spotkań byliśmy też bliscy sprawienia niespodzianki, dwukrotnie doprowadzając do tie breacka. Tak mogło być i w tym meczu. O pierwszym secie, na który nasze dziewczyny wyszły chyba zbyt słabo rozgrzane, chcemy jak najszybciej zapomnieć. Drugi set to już była gra, jaką chcemy oglądać w wykonaniu siatkarek Cordii. Dobra zagrywka zwłaszcza Anny Wawro, obrony w polu i skuteczne ataki pozwoliły na prowadzenie równoważnej gry, z bądź co bądź „drugoligowcem” z Krakowa. Zwycięstwo w tym secie było niebywale blisko. Posiadając piłkę setową w górze minimalnie myli się w ataku Karolina Kmita. Przegrywamy seta –ale gra już była dość dobra. Set trzeci to wciąż dobra gra Cordii Plus. Odjeżdżamy krakowiankom i utrzymujemy przewagę. W efekcie po dramatycznej akcji wygrywamy trzecią odsłonę i wracamy do gry o punkty. W czwartym secie, będące na fali zatorzanki wciąż prowadziły wyrównaną grę do stanu 11:8. Po kontuzji jakiej doznała zawodniczka Bronowianki, nastąpiła dość długa przerwa w grze. Wtedy to coś się zacięło w boiskowych poczynaniach naszych zawodniczek. Mimo wygrywania najdłuższych akcji w meczu, zdobywając uznanie kibiców w hali Bronowianki, nasze zawodniczki nie wróciły już do swojej gry prezentowanej z poprzednich, koncertowo granych setach. W efekcie możemy cieszyć się jedynie z „ugrania” seta i momentami bardzo dobrej gry. O ile progresja będzie się utrzymywać, to już niebawem będziemy mogli cieszyć się ze zwycięstw tej drużyny.

KS Bronowianka Kraków – UKS Cordia Plus Zator 3:1 (25:13, 26:24, 23:25, 25:18)