Mecz, o którym koniecznie musimy zapomnieć. Maraton Krzeszowice to ścisła czołówka ligowej tabeli. Jakież złudne było rozpoczęcie tego meczu dla naszej drużyny, gdy od pierwszej piłki na „betonowym” parkiecie krzeszowickiej hali to właśnie Cordia Plus Zator dominowała bezapelacyjnie.
Dominowała – ale tylko do stanu 13:8. Wtedy to Maraton bierze czas i…. odmienia losy tego spotkania grając koncertową siatkówkę. Ale co tam, spokojnie , nie załamujmy się, zdało się widzieć w głowach naszych dziewczyn. Przecież nie z takich opresji wychodziłyśmy. Pierwszy set przegrany, ale to nic, przecież są następne. Tylko że kolejny gramy identycznie źle. Ale co tam, poprawimy przyjęcie i będzie dobrze. Potrafimy wygrywać nie takie mecze. Co najwyżej po drugim przegranym secie, co się właśnie stało , wygramy w tie breaku. Kłopot w tym, że u nas zadziałała tylko „reakcja łańcuchowa” – tzn. kiepskie przyjęcie powodowało kiepskie rozegranie, co powodowało kiepski atak, co powodowało taką kontrę Maratonu, że nie było co zbierać… O ile od strony psychologii sportu dało się zrozumieć postawę drużyny, o tyle sfera sportowa to już coś, co wymagało głębszej analizy i długich rozmów podczas kolejnych treningów. Jedno jest pewne, gramy ostatnio z bardzo mocnymi przeciwnikami i wygrywamy 3 mecze z rzędu i to dwa pięciosetowe. To musiało kiedyś wyjść w postaci rozprężenia, braku koncentracji i chęci walki na 101%. Do tego wprowadzenie nowych założeń taktycznych i zmiany na pozycjach w ataku zadziałały bardzo pozytywnie, ale tylko dla Maratonu Krzeszowice. Maratonu, który pokazał taka grę jakiej nie powstydzą się drużyny drugoligowe. Po raz pierwszy w sezonie przegrywamy 0:3. Gratulujemy przeciwnikowi radosnej i skutecznej gry. Zwłaszcza w obronie, co potrafiło zdemotywować każdą atakującą…